-

Maciej-Lodyga

Niska dzietność na przykładzie mojej rodziny

O przyczynach spadku liczby urodzeń wiele napisano, ale na ogół są to oceny generalne, oparte na zjawiskach zachodzących w skali kraju i skupione na kwestiach finansowych. Małodzietność to także trend ogólnocywilizacyjny. Chciałbym pokazać, dlaczego rodzi się tak mało dzieci z innej perspektywy - na przykładzie mojej rodziny z zachodniej Wielkopolski, z Polski powiatowej.

Mój dziadek ze strony taty urodził się w 1929 r. i skończył tylko szkołę podstawową. Zaczął pracować i dorabiać się przed 20-tym rokiem życia. W międzyczasie odbył służbę wojskową, w trakcie której ożenił się. Pracował jako robotnik fizyczny i dodatkowo prowadził gospodarstwo rolne. Efektem kilku lat pracy po ślubie było wybudowanie 3-pokojowego domu. Stało się to około 28-go roku jego życia. Dziadek nie zaciągnął żadnej pożyczki na budowę. W wieku 30 lat miał już 2 dzieci. W wieku około 50 lat pomógł córce wybudować piętrówkę. Dziadek ze strony mamy również urodził się w 1929 r. i miał czworo dzieci. Domu nie wybudował. Z pomocą rodziców babci kupili dom 2-pokojowy. Obie babcie nie pracowały poza domem, nie licząc prac sezonowych w rolnictwie. 2 siostry babci ze strony mamy także się wybudowały się i miały po 3 dzieci. 2 siostry babci ze strony taty również się wybudowały i miały po więcej niż 2 dzieci. Ich mężowie byli chłoporobotnikami, albo robotnikami. Ich pokolenie zawierało śluby około 20-go roku życia, kobiety na ogół przed 20-tym rokiem życia.

Pokolenie moich rodziców oraz wujów i ciotek w podobnym wieku wchodziło w dorosłość za Edwarda Gierka i w okolicach stanu wojennego. Edukację kończyli około 18-20 roku życia. Matura wystarczała wówczas, aby pracować umysłowo. Związki małżeńskie zawierali przed 25-tym rokiem życia. Z ciotek i wujów przeciętnie co drugi(a) wybudował(a) sobie piętrówkę. Budowa piętrówek wiązała się z pożyczką i pomocą finansową rodziców. Pożyczki wszyscy spłacili - najpóźniej z początkiem transformacji. W czasach PRL-u ciocie okresowo pracowały a okresowo siedziały w domach z dziećmi. Wujkowie mieli stabilną pracę. Pierwsze dziecko mieli przed 25-tym rokiem życia. Kończyli na dwóch dzieciach, jedna osoba na trzech. Z młodszego pokolenia ciotek i wujów, które wchodziło w dorosłość w latach 90-tych liczba dzieci nie przekracza dwóch i nie zaczynali tak wcześnie jak starsze kuzynostwo. Kilku miało pierwsze dziecko po 25 roku życia. Dłużej żyli sobie „po kawalersku”, czy „panieńsku”. Wielodzietność była w tym czasie ośmieszana w Polsce. Znane było powiedzenie: dzieciorób. Preferowano model rodziny 2+2. W ich przypadku z budową domów było już gorzej. Z wujków, którzy wybudowali domy - jeden pracował kilka lat za granicą. Jeden jest kierowcą zawodowym i jeździ na Zachód, czyli też jakby pracował za granicą. Jedna para dorobiła się domu z działalności gospodarczej. Pozostali mieszkają do dziś z rodzicami.

W moim pokoleniu, które wchodziło w dorosłość w XXI w. nikt się nie wybudował. Jedna osoba kupiła dom - bliźniak. 4 osoby kupiły mieszkania na kredyt a reszta mieszka z rodzicami lub teściami. Zakupy miały miejsce około 30-tki albo po 30-tce. Jedna osoba kupiła mieszkanie w wieku 25 lat. Pokolenie kuzynostwa ma metraż niższy niż pokolenie rodziców, bo piętrówki to około 160 m2, starsze domy – 80 m2 a mieszkania mają 55 – 70 m2. Z kuzynostwa i rodzeństwa większość studiowała. Kto kończył studia, nie miał zaraz dobrze płatnej pracy i do tego część zamieszkała w Poznaniu na wynajmie przez kilka lat. Wśród osób z wyższym wykształceniem życie stabilizowało się około 26-27 roku życia, co pociągało za sobą opóźnienie w zakładaniu rodzin. Śluby miały miejsce z reguły około 26 – 30 roku życia. Pierwsze dziecko rodziło się wśród nas około 28 roku - 30 roku życia. Jestem jedynym, który ma trójkę dzieci. 1 kuzynka i 1 kuzyn maja po 2 dzieci. Reszta ma po jednym, albo wcale. Na 7 młodych dziewczyn w rodzinie (6 po 30-tce a 1 blisko 30-tki) przypada 5 dzieci, czyli średnia wynosi 0,7 dziecka.

Starsze pokolenie wspomina, że mieli tak ciężko w tamtych latach. Nie przeczę, że dużo pracowali fizycznie, ale skoro dziadek – jako chłoporobotnik z żoną w domu - potrafił wybudować dom. Taki dom nie miał wówczas łazienki i innych atrakcji. Mógł więc mniej kosztować, ale dziadek był w stanie postawić go bez pożyczki. Dla mnie to jest niepojęte. W pokoleniu moich rodziców pożyczki na budowę były spłacane z jednej pensji i pomocy rodziców / teściów. Robotnik mógł wówczas z jednej pensji utrzymać kilkuosobową rodzinę, spłacać kredyt i nie bankrutował. Dla mnie to też jest niepojęte.

Kolejna różnica to zwyczaje związane z wchodzeniem w związki uczuciowe. W pokoleniu dziadków i rodziców znakomita większość osób spotkała swą żonę, swego męża dość szybko – około 20-go roku życia, kobiety przed 20-ty rokiem życia. Każdy, poważny związek kończył się małżeństwem. W moim pokoleniu te zasady uległy załamaniu. Żona, mąż w moim pokoleniu to w ponad 50% przypadków 2-gi – 3-ci związek. Część osób, zanim spotkała swego męża, żonę, była kilka lat w innym związku albo w innych związkach, które się rozpadły. 2 osoby były po kilka lat same i bezskutecznie szukały 2-giej połówki. Te pierwsze związki, na ogół z powodu edukacji i bycia na utrzymaniu rodziców, miały charakter seksualno – towarzysko - mieszkaniowy: spędzamy razem czasem wolny, jeździmy na imprezy, spotykamy się ze znajomymi, zaspokajamy potrzeby seksualne i czasami razem mieszkamy. Nie było skonkretyzowanych planów małżeńskich, bo… przynajmniej 1 osoba studiowała. Póki się uczymy, nie zakładamy rodziny, bo nas na to nie stać. A każdy chciał żyć jak dorosły. Popęd seksualny rósł w siłę. Po nauce okazywało się, że najpierw trzeba znaleźć swoje miejsce w życiu zawodowym i zarobić jakieś środki na ślub, wkład mieszkaniowy, odbić się od dna studenckiego. I tak mijały kolejne lata. Wiele związków zdążyło się rozpaść i znowu się szukało… Tak część dobiła do 30-tki bez dziecka.

Porównania 3 pokoleń nasuwają mi 3 przyczyny, dlaczego w moim pokoleniu jest taka bieda z dziećmi:

  1. Zakładanie rodzin opóźniła edukacja, tym bardziej, że obecnie często nie przynosi większych profitów i wielu osobom daje tyle, co w PRL-u matura. Tragedią były lata 2000 – 2004, kiedy było wielkie bezrobocie i po zakończeniu edukacji wielu młodych otrzymało bezrobocie, staże, pensje minimalne.

  2. Nieruchomości mają obecnie dużo większą wartość niż w PRL-u a kredytobiorcy nie mogą liczyć na tanie kredyty. Ci, którzy kupili mieszkania lub domy, są obciążeni takimi kredytami, które zmuszają do pracy pełną parą oboje małżonków.

  3. W starszym pokoleniu nikt nie mieszkał ze sobą przed ślubem. Tzn. dziewczyna i chłopak nie żyli ze sobą jak mąż i żona. Mogli się spotkać i robić ze sobą różne rzeczy po kryjomu, ale codzienne mieszkanie i legalne nocowanie pod 1 dachem było niemożliwe. To wymuszało szybkie podejmowanie decyzji: czy kocham ją/jego, jeśli tak – to zaręczamy się i bierzemy ślub. A jak już wzięło się ślub, to pojawiały się dzieci. Z kolei, jeśli pojawiło się dziecko przed ślubem, to tym bardziej brało się ślub i... nikt się nie rozwiódł. W moim pokoleniu młodzi dostawali szybko wszelkie profity związane z pożyciem fizycznym, wspólnym mieszkaniem i spaniem ze sobą - bez konieczności podjęcia poważnych decyzji o przyszłości: czy to już ta / ten, czy bierzemy ze sobą ślub czy nie, czy założymy rodzinę czy nie. Zobaczy się później. A później prawdziwe charaktery wychodziły po paru latach, pojawiała sie rutyna, może znudzenie, może też szukanie przygód z innymi, nie łączyły ich dzieci ani kredyty i... kilka związków się rozpadło. Przepadało kilka lat i trzeba było budować związek z inna osobą na nowo…

Reasumując, stwierdzam, że rozstrzygający dla demografii jest okres spomiędzy 20-tym i 40-tym rokiem życia. Przed i po mało kto planuje dziecko. W starszym pokoleniu po 20-tym roku życia większość osób mogła się sama utrzymać a wspólne mieszkania było uwarunkowane ślubem, czyli podjęciem poważnej decyzji, czy chcę być z nią / z nim na zawsze. Przez 20 lat można mieć 3-5 dzieci. W młodym pokoleniu, po 20-tym roku życia ponad połowa była na studiach, ale młodzież mogła już żyć ze sobą jak mąż i żona. Dążenie do codziennego pożycia fizycznego nie było uwarunkowane podjęciem ostatecznej decyzji o ślubie, czyli decyzji czy to już ta / ten do założenia rodziny. W efekcie usamodzielnienie się i wybór żony / męża do założenia rodziny opóźnił się o około 6-8 lat. Zostało 12 - 14 lat. To o 30%-40% mniej niż starsze pokolenie, no to i demografię mamy w moim pokoleniu na poziomie nie 700 – 800 tys. dzieci tylko około 350 - 400 tys. dzieci.

Jeżeli kogoś interesowałaby książka pt.: „Chrześcijaństwo a duch świata Zachodu”, to można pisać na [email protected]

 



tagi: dzieci  małżeństwo  demografia  rodzina  ślub  dom  dzietność 

Maciej-Lodyga
5 października 2023 22:30
13     1266    2 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


MarekBielany @Maciej-Lodyga
5 października 2023 22:55

a co dla małpy jest najważszniejsze?

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Maciej-Lodyga
6 października 2023 07:36

Proszę Pana wnioski są dość proste, choć nikt tego nie chce powiedzieć. Otóż człowiek pomiędzy 20 a 40 rokiem życia jest najbardziej wydajny zawodowo i szkoda marnować tak cenną "sztukę roboczego zwierzęcia". Niech pracuje, biech haruje. Alevjak gi do tego przymusić? Stworzyć takie warunki cenowe i kredytowe z jednej strony, a z drugiej wzbudzić w nim takie pragnienie używania życia za pomocą filmów, książek (zwlaszcza podróżniczych, przygodowych, akcji), aby to "robocze zwierzę" miało motywację i samo sie dyscyplinowało. A więc uczucia, głębokie relacje itp. idą na plan dalszy, a na czoło wysuwają się " samorealizacja". 

Największe uderzenie propagandowe skierowane jest na kobiety, bo to one tak naprawdę decydują, wybierają sobie męża/partnera. Pidsuwa im się z pozoru szalenie atrakcyjną rzecz, jaką jest NIEZALEŻNOŚĆ materialna. Kobiety to kupują i się zaczynają "samorealizować". Kosztem tego jest jednak ogromne spłycenie ich zycia wrwnętrznego i uczuciowego. One się do tego nigdy nie przyznają - zawsze będą twierdzic, ze chcą kochać, że są uczuciowe, ale.....ci mężczyźni są straszni - tylko seks im w głowie i samochody. 

Prowadząc jeszcze znów nie tak dawno intensywne życie towarzyskie zauważyłem ogromny brak bezpośredniości i zwyczajnego luzu, czyli dobrego humoru/nastroju wśród niby bawiących się pań. Ta niufność, ta podejrzliwość, to w końcu łapanie za słówka i czepianie się ich, jakby to były jakieś przysięgi - potrafią zniszczyć u meżczyzny wszelką chęć nawiązania GŁĘBOKIEJ relacji. Stąd tyle zwiążkóq o płytkich relacjach (nie napisał Pan jeszcze że połowa małżeństw się rozpada po roku czasu, a i tak tylko 1/3 ludzi wstępuje w związek małżeński).

Kto jest temu winien? Myślę że po części rodzice, którzy nie wpoili dziecku prostoty obcowania z innymi ludźmi (bo sami mieli z tym problem) - uwazam brak prostoty w relacjach ludzkich za największe zagrożenie (a nie "brak miłości, uczucia"). Z prostoty bardzo łatwo mogą powstać dobre, głębokie telacje. Bez niej ta "pierwsza miłość" czyli zauroczenie mija jak poranna rosa. 

I brak dzieci, czyli niechęć do ich wychowywania i poświęcania im czasu - bo tego tak naprawdę pragną dzieci - wynika z braku prostoty. Dla człowieka, mającego z nią problem, wszystko jest trudne i skomplikowane, a więc zabiera masę sił. A wiadomo, ze siły należy zachować na pracę. Praca, praca i jeszcze raz praca. Albo praca albo dzieci - innej alternatywy nam już nie dano. 

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Maciej-Lodyga
6 października 2023 08:37

Owszem,w pana pokoleniu (w moim też)wcześniejsze pokolenie zawierało wcześniej związek małżeński,a kobiecie w wieku 25 lat przypinano łatkę "starej panny". Była też i przyczyna inna :we dwójkę można było szybciej się dorobić finansowo -oprócz dzieci. Grosz do grosza itd...Zgadzam się,że to także kwestia wychowania przez rodziców,jak pisze Ojciec-Dyrektor.

Jest także inna przyczyna dzietności,lub bezdzietności-bardzo istotna:bezpłodność,tak samo u mężczyzn jak i kobiet.To zaczyna wygladać bardzo poważnie w krajach bardziej rozwiniętych jako choroba cywilizacyjna...W Polsce np szacunkowe dane mówią o około 20% par,czyli 1,5 miliona par,którzy zawarli związek małżeński,czy partnerstwo.

Na nasz układ hormonalny działają otaczające nas substancje chemiczne, zarówno te obecne w plastikach, kosmetykach czy pestycydach,sposób żywienia,otyłość,ingerencja chemii w żywność i całą gamę okoliczności... I coraz więcej par,mimo bardzo dobrych warunków ,nie "wydoli"z prokreacją.Inaczej to wygląda w krajach biedniejszych,gdzie "system"nie wkroczył w fazę tych cywilizacyjnych dóbr,więc mnożą się jak króliki. Ale też dopadają ich inne choroby i ingerencja bogatszych państw..

zaloguj się by móc komentować

qwerty @BTWSelena 6 października 2023 08:37
6 października 2023 10:48

Jest to b.duży problem młodych ludzi. Dopóki się nie spotkałem z tym zjawiskiem w m wierzyć mi się nie chciało, że to aż tak duży procent.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maciej-Lodyga
6 października 2023 10:50

Posiadanie dzieci wymaga odpowiedzialności. To jak z wolnością. Ucieczka od odpowiedzialności to też jest tło problemu.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @qwerty 6 października 2023 10:48
6 października 2023 11:23

To prawda qwerty. Ja widzę to na przykładzie najbliżych młodych.Standartowo,wielka miłość,studia,mieszkanko,samochód,dobra praca,zapewniająca komfort materialny. Później chęć posiadania dzieci... I rozpacz ,że nie...Ten procent naprawdę się powiększa,a statystyki mówią tylko o tych co podjęli leczenie.Nie za wiele w Polsce mogą się spodziewać,-pomocy,a kobiet ,które zachodzą w ciążę na "widok gatek męskich" jak na lekarstwo.Bezpłodność -to choroba cywilizacji i stawia na baczność Europę.

Dobra ciocia Angela przecież wymyśliła genialną myśl-dać zastrzyk świeżej krwi,zasilić dzietność,rynek pracy,nie pytając o zdanie sąsiadów.Jednym słowem puszka Pandory........

zaloguj się by móc komentować

Maciej-Lodyga @BTWSelena 6 października 2023 11:23
6 października 2023 11:36

Co może być przyczyną bezpłodności - bardziej żywność czy może pigułki antykoncepcyjne czy zatrute powietrze czy co innego? 20% jak pisze BTWSelena to mi trudno uwierzyć. Na pewno błędem wielu jest odkładanie takiej decyzji na później, przynajmniej po lepszym samochodzie i wycieczkach zagranicznych. Rozumiem, że jeśli ktoś ma słabe warunki mieszkaniowe to nie chce się gnieździć w 3 osoby na 10 metrach.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Maciej-Lodyga
6 października 2023 16:01

Temat poważny, ale ja pół-żartem wzdychnę jeszcze głębiej nad czasami jeszcze dawniejszymi: Jan Słomka pisał o latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku, że "wówczas wczesne ożenienie się nie było w zwyczaju, i owszem mężczyzna z reguły nie żenił się przed 24 rokiem i przeważnie trwali w kawalerstwie do trzydziestu i trzydziestu kilku lat, chodząc na flis, służąc za parobków lub odbywając służbę wojskową, - a i co do dziewczyn, rzadko się trafiało, żeby która się wydała przed 24 rokiem, bo musiała wpierw - jak mówili - zapracować sobie u rodziców na wiano."

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @OjciecDyrektor 6 października 2023 07:36
6 października 2023 16:03

Spojrzenie od strony wydajności dorosłych można uzupełnić i o koszt dziecka, a ściślej o koszt produkcji dorosłego (załóżmy, że wydajnego) człowieka. Są to koszty wysokie, liczone w czasie i pieniądzu. Logika offshoringu nakazuje, by kosztowne procesy przedsiębiorstwa przenosić do krajów, gdzie są one znacząco tańsze, a do siebie sprowadzać gotowe (pół-)produkty, czyli już dorosłych ludzi.

Oczywiście w powyższym rozumowaniu są poważne luki.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Maciej-Lodyga 6 października 2023 11:36
6 października 2023 16:57

Stresy wszelkiej maści także mają swój udział.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @tomasz-kurowski 6 października 2023 16:03
6 października 2023 17:16

 Ewentualne luki nie są wystarczające dla zanegowania wskazanej logiki.

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @Maciej-Lodyga 6 października 2023 11:36
6 października 2023 17:47

Wszystko do kupy razem szanowny autorze. I to i to,a na nic przykłady jak to po wojnie kupa dzieciaków nawet i 9-cioro gnieździło się w jednej chałupie i wyrastało na dzielnych Obywateli...budując sobie kamienice... Zaskoczenie ,przyczynami bezpłodności że aż" trudno uwierzyć "wcale nie jest wynikiem fantazji...

https://plodnosc.pl/rodzimy-coraz-rzadziej-najnowszy-raport-gus-potwierdza-mamy-kolejny-kryzys-demograficzny/

Są także inne dostępne alarmujące materiały... a Nawigator @Tomasz Kurowski o 16:03 znakomicie i z humorem skomentował, jak nalepiej i skuteczniej prowadzić "prokreację"-czyli gotowy dorosły produkt.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować